DZIENNY OPIEKUN

Zasady tworzenia punktów Dziennego opiekuna i nadzoru nad nim określone są w Ustawie z dnia 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (Dz. U. Nr 45, poz. 235z późn. zm.).

Punkt Dziennego Opiekuna to miejsce, w którym jedna wykwalifikowana osoba pracuje z  pięciorgiem dzieci. Ustawa przewiduje możliwość zwiększenia grupy do ośmiorga dzieci pod warunkiem, że rodzice pełnią dyżury jako wolontariusze. Grupa musi być mniejsza, jeśli choćby jedno dziecko ma mniej niż rok lub jest niepełnosprawne.
Punkt Dziennego Opiekuna może być zorganizowany w mieszkaniu lub lokalu udostępnionym np. przez gminę lub zakład pracy. Sposób żywienia dzieci wspólnie ustalają rodzice i opiekun/ka. Działalność placówki nadzorowana jest przez gminę.
Żeby zostać dziennym opiekunką/opiekunem wystarczy średnie wykształcenie i 160-godzinne szkolenie, w tym trzydzieści godzin praktyk. Takie szkolenia prowadzi m.in. Instytut Komeńskiego (więcej tutaj>>>).

Rodzice są ważni

W modelu Fundacji Rozwoju Dzieci rodzice współprowadzą punkt Dziennego Opiekuna. Dziećmi zawsze zajmują się dwie osoby – opiekun/ka i jedno z rodziców lub wskazana przez nich osoba (zazwyczaj członkowie rodziny dziecka). Gwarantuje to nie tylko bezpieczeństwo, ale też wyższą jakość, wzajemną kontrolę i wymianę doświadczeń.

KORZYŚCI

Dla gminy:
Do stworzenia Punktu Dziennego Opiekuna nie trzeba specjalnej infrastruktury, wystarczy lokal, najlepiej z bezpośrednim wyjściem na dwór. Nie jest potrzebna wielka przestrzeń, dla pięciorga dzieci wystarczy nawet czterdzieści kilka metrów z łazienką i małą kuchenką. Zgodnie z zapisami Ustawy, Punkt Dziennego Opiekun nie musi spełniać wymagań koniecznych w przypadku żłobków i klubów dziecięcych.
Rodzice nawiązują silne więzi z opiekunami/opiekunkami i ze sobą nawzajem, tworząc mikrospołeczność. To niezwykle cenne z punktu widzenia gmin, szczególnie na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie narasta problem wyludniania.  Z kolei w miastach młodzi rodzice są często bardzo osamotnieni i takie miejsca dają im poczucie życia we wspólnocie.

Dla rodziców:
Po pierwsze, Punkt Dziennego Opiekuna stwarza matkom możliwość powrotu do pracy. Na początku na część etatu, bo małe dziecko musi się do nowego miejsca przyzwyczaić i spędza w nim kilka godzin, ale to dobry start. Po drugie, Punkt stając się miejscem spotkań daje młodym rodzicom grupę odniesienia, co ma znaczenie zwłaszcza wobec spadającej liczby dzieci w rodzinie. Zwiększa poczucie bezpieczeństwa rodziców, ich pewność siebie, kompetencje i umiejętności. Dodatkowo, dzięki temu, że dzieci są w małej grupie, chorują rzadziej niż w żłobkach.

Dla dzieci:
Wbrew temu, co się słyszy, małe dzieci są istotami społecznymi. Interesują się sobą nawzajem, bawią się razem, budują więzi. Roczne–półtoraroczne dziecko zaczyna być otwarte na inne dzieci, przygląda im się, powtarza po nich, próbuje nawiązywać kontakt. To przyspiesza ich rozwój, zaczynają wcześniej mówić, samodzielnie jeść, uczą się wspólnie bawić, komunikować, próbują rozwiązywać konflikty, wspierają się nawzajem i o sobie pamiętają.
By móc czerpać z bycia w grupie, dziecko musi czuć się bezpiecznie, a temu sprzyjają trzy czynniki: adaptacja, czyli czas, kiedy przychodzi z kimś bliskim i przyzwyczaja się do nowego miejsca, mała grupa oraz to, że nie od razu zostaje na 8 godzin.
Kolejną kwestią jest to, że grupy są różnowiekowe – młodsze nadganiają, będąc ze starszymi, a starsze uczą się być uważne na młodsze. Trochę jak w rodzeństwie. Praca jest łatwiejsza, gdy grupa jest zróżnicowana. Gdy dzieci jest piątka, a dwoje już samodzielnie je, to tylko trójce trzeba pomagać.

DOŚWIADCZENIA 

Irena dokonała ogromnego skoku rozwojowego w tym roku, zwłaszcza w nauce mówienia. Przez to, że nasza grupa jest  niewielka, widać potrzeby dzieci i jest czas na to, żeby na nie odpowiedzieć. Może to zrobić nie tylko opiekun, ale także rodzic-wolontariusz. Irena lubi wszystkich w swoim punkcie.
Adaptacja trwała 24 dni. Przez ten czas chodziłyśmy z Ireną do Punktu razem i spędzałam tam od 2 do 5 godzin dziennie. Był to trudny czas, ale obie poczułyśmy się tam jak w domu. Nie wierzyłam opiekunce, kiedy mówiła, że czekamy na moment, aż Irena sama pozwoli mi wyjść. Tak się jednak dzieje – Irena robi mi „papa mama idź”.
W Punkcie zaangażowanie rodziców jest dużo większe niż w żłobku. Trzeba zapewnić wolontariat, gotować, sprzątać Punkt i zapewniać niektóre elementy wyposażenia. To koszt. Ale w zamian dostajemy mocniejszą relację z innymi rodzicami. Tworzy się stado, które wspólnie wychowuje młode. Dzieci mają bliską relację z innymi rodzicami, lubią potrawy, w których specjalizują się inne mamy, poznają inne modele wychowania, gotowania, inne zabawy. A wszystko to nadal w bezpiecznym małym kręgu.
W Punkcie wiem co się dzieje z moim dzieckiem. Wiem, że jego potrzeby są zauważone. Mam stały telefoniczny kontakt z opiekunką.
W naszym Punkciku każdy rodzic uczył dzieci czego innego w czasie dyżuru. Jedni śpiewali powstańcze piosenki, inni robili zabawki z tektury, wchodzili po drzewach, lepili kluski leniwe. Opiekowanie się cudzymi dziećmi naprawdę uczy uważności na potrzeby dziecka. Nie można sprawdzać maili ani gadać przez telefon. Bierzesz odpowiedzialność za opiekę nad cudzym dzieckiem i chcesz się z tego wywiązać jak najlepiej, bo ktoś inny robi to samo dla twojego dziecka. Bez Punktu Opiekuna Dziennego nie byłabym taką dobrą mamą. Nie wiedziałabym jak.

KONTAKT

Mail: frd@frd.org.pl